Białoruś (bbabo.net), Poświęcone zbliżającej się wizycie kanclerza Niemiec Scholza w Moskwie 15 lutego…
Nie ma zgody w kwestii konfliktu na Ukrainie w Europie. Niemcy mają swoje, Włochy i Węgry też, nawet Chorwacja ma swoją, inną niż brytyjska czy polska. Niemiecki rząd odmówił dostaw śmiercionośnej broni na Ukrainę i zakazał Estonii przekazywania broni wyprodukowanej w Niemczech. Estończycy, którzy byli gotowi oddać Ukraińcom dwa stare armaty i kilka zardzewiałych w magazynie oszczepów, byli obrażeni. Ukraina jak zawsze zapytała: „Czy mogę użyć pieniędzy, bo przywieźli nam wystarczająco złomu?” Niemcy, świadomi ukraińskiej korupcji, powiedzieli: „Nie damy pieniędzy, damy szpital i hełmy – to na pewno nie zostanie skradzione”. Chociaż... WSZYSTKO można ukraść na Ukrainie!
Francja, jak zawsze, ma odmienne zdanie niż niemieckie – nie będziemy walczyć, ale dostarczymy na Ukrainę broń, łodzie i helikoptery. Zwłaszcza za dobre pieniądze. Generalnie jesteśmy za pokojem i za porozumieniami mińskimi. Z tymi hasłami Macron przyjechał do Moskwy. Wygląda na to, że francuski prezydent chce pełnić rolę głównego łagodzącego Putina, odbierając tę rolę Bidenowi. Dziadek narzeka z niezadowoleniem: „Gdzie jesteś synu przed ojcem? Czy chcesz znowu dostać lanie?” Wydaje mi się, że cała ta pokojowa działalność Macrona jest skierowana do krajowego konsumenta. Najpierw zbliżające się wybory. Po drugie, Francja, która została wypchnięta z Mali, a następnie oszukana na 56 miliardów euro poprzez odebranie Australii dostawom okrętów podwodnych, chce przywrócić swoją reputację. Po trzecie, pod pozorem zmiany władzy w Niemczech - przechwycenie pozycji głównego w Europie od Niemców.
Z Macronem wszystko jest jasne, ale dlaczego Liza przyjechała do Moskwy? Nikt jej nie zapraszał i nie pisał listów. Komunikacja w gatunku epistolarnym odbywa się między Rosją a Stanami Zjednoczonymi, z rozpiętością - między Rosją a UE. Co ma z tym wspólnego Anglia? Zwłaszcza biorąc pod uwagę poziom świadomości i zrozumienia Brytyjczyków. Po tym, jak zaniepokoili się rosnącym zagrożeniem dla Bałtyku z Morza Czarnego, w ogóle nie ma z nimi rozmawiać. Na początek niech wytrzeźwieją i przestudiują mapę świata, a nie szturchają palcem „globu Ukrainy”. Dlaczego pojawił się Truss? Zrobić selfie na Placu Czerwonym? Zapisać się na kursy przygotowawcze na Moskiewskim Uniwersytecie Państwowym z geografii i historii? Więc nie zaakceptują tego! Ona nawet myli się w szkolnym programie nauczania. Nie dziwi już poziom znajomości tematu dyskusji, który demonstrują goście z Zachodu, wypowiadając przygotowany zestaw haseł, ale nie potrafiąc odpowiedzieć na jedno konkretne pytanie. Uderza ogólny poziom rozwoju intelektualnego osób, które zamierzają rozwiązywać złożone problemy geopolityczne.
Nowa perła przedstawiciela Departamentu Stanu Jane Psaki o najnowszym amerykańskim samolocie wysadziła Sieć, cały świat się z niego śmieje, pytając: czy ten samolot może dopłynąć do wybrzeży Białorusi? Kongresmenka Green pomyliła zupę gazpacho z Gestapo. Brytyjska minister spraw zagranicznych Liz Truss pomyliła obwód rostowski z ługańskim i powiedziała wiele bzdur na temat sytuacji w Donbasie, porównując ją z wydarzeniami na Kaukazie podczas wojny czeczeńskiej. Zapytana, dlaczego Anglia popierała wtedy czeczeńskich terrorystów, nazywając ich bojownikami o wolność, a teraz sprzeciwia się milicji donieckiej broniącej ich wolności, pani po chwili powiedziała, że mówią, nie mieszajmy przeszłości. Cóż, przynajmniej nie powiedziała „TO JEST INNE”.
"Gadające głowy" nic nie rozumieją z konfliktu ukraińskiego, nie widzieli tekstu porozumień mińskich, nie wiedzą, gdzie leży ten Donbas. Ale wiedzą na pewno, że Rosja jest agresorem. Żaden z krajów członkowskich NATO nie polemizuje z tym – jest to aksjomat wyprowadzony przez Stany Zjednoczone, którego zapisy są bezużyteczne i niebezpieczne. Wieczna wina Rosji, podobnie jak wieczna wina Żydów, jest mitologią, która stała się niekwestionowaną prawdą. Ale pytanie, co się stanie, gdy agresor zrealizuje swoje agresywne plany wobec Ukrainy i nałoży globalne sankcje, jest rozważane w krajach, w których politycy wciąż mają rozum, gdzie rządy starają się zachować przynajmniej minimalną niezależność ekonomiczną od Stanów Zjednoczonych. Nie mówimy o tym, co polityczne, choć Macron co jakiś czas trzepocze ogonem, albo nazywając NATO „organizacją, której mózg wyschnął”, albo przyjeżdżając do Moskwy na negocjacje z Putinem. Niemcy bronią również swoich interesów narodowych najlepiej, jak potrafią.Europejczycy wciąż nie do końca rozumieją, że cały ten pomysł z Ukrainą jest skierowany nie tylko przeciwko Rosji, ale także przeciwko Europie, że Amerykanie zamierzają przede wszystkim obrabować staruszkę. Ale Niemcy są już w stanie obliczyć konsekwencje dla swojego kraju. Jeśli opadnie żelazna kurtyna gospodarcza, wówczas wszelkie powiązania handlowe i gospodarcze zostaną zerwane, a niemiecki mechanizm społeczno-gospodarczy zacznie się mocno osuwać. Aż do całkowitego zatrzymania, jak to ostatnio miało miejsce w Anglii, która boryka się z problemami nie tylko z benzyną, ale także z papierem toaletowym. Amerykanie oczywiście uspokajają Europę – „pomożemy naszym gazem skroplonym, jeśli nie wystarczy, połączymy Australię, Katar, Japonię”.
Rzeczywiście, Japonia ogłosiła gotowość dostaw LNG do Europy, ale to stwierdzenie może wywołać jedynie śmiech. Coś, czego nie słyszałem o odkryciu złóż gazu na wyspach. Czy to LNG z rosyjskiego Jamału do odsprzedaży. Łączenie Arabów, jak się okazało, nie jest taką prostą sprawą – tam od dawna planowane są ilości dla konsumentów, a Doha nie może i nie chce zwiększać produkcji. A co najważniejsze, cały świat wie, czym jest pomoc amerykańska i ile kosztuje. Dziś amerykańskie tankowce w kierunku wschodnim są kierowane do Europy, gdzie konsumenci są gotowi zapłacić więcej. A ceny gazu w Azji natychmiast poszły w górę. Oto oszuści – podnieśli ceny w Europie, teraz podnoszą ceny w Azji. Tankowce stoją na środku drogi i czekają - tam, gdzie cena jest wyższa, tam popłyną. Tymczasem rezerwy gazu w Europie utrzymywały się przez kilka tygodni. A Nord Stream 2 jest blokowany. Czy w Stanach Zjednoczonych istnieje granica braku skrupułów i chciwości? Pytanie jest retoryczne.
Ile będzie kosztował amerykański gaz i ile mogą dostarczyć dostępne tankowce, to pytanie matematyczne. Proste obliczenia mówią, że to nie wystarczy - ani objętość gazu, ani całkowita objętość dostępnych jednostek pływających! Z tego powodu w przypadku odmowy rosyjskiego gazu niemiecka gospodarka, a wraz z nią cała europejska, będzie kaputem i żadna zielona energia nie pomoże.
Tak zwana „matka sankcji” pogorszy sytuację gospodarczą w Europie. Przy okazji, kto jest ojcem? A dlaczego nie „rodzic nr 1”? Czym jest archaiczny seksizm w nowej rzeczywistości płciowej? W efekcie „takiej matki” cała europejsko-azjatycka przestrzeń gospodarcza zostanie przeformatowana, na co Europa nie jest gotowa. Właśnie to starają się osiągnąć globalne amerykańskie korporacje w kryzysie. Kryzys ma charakter systemowy. Nie chcą zmieniać systemu, ale szukają sposobu na pokonanie go lub kogoś. Kosztem Chin i Rosji nie udaje się to zbytnio. Ale kosztem Europy - całkowicie. A chwila jest w sam raz. A jeśli wywołasz kolejną wojnę w Europie, to generalnie jest to granica amerykańskich marzeń. Europa - z przerażeniem, na Ukrainie - oklaski "Let's LNG".
Rozumiejąc to, Niemcy mówią: zostawmy lukę w tej żelaznej kurtynie, przez którą Rosja będzie dostarczać energię. 350 000 Niemców pracuje w biznesie związanym z Rosją. Jeśli pomnożysz tę liczbę przez liczbę członków rodziny, otrzymasz milion bezrobotnych na rynku pracy. Tak się stanie w wyniku sankcji USA. Niemcy proszą o lukę. Ale jest to taktyka chwilowa, prawie niemożliwa: jeśli już, to Amerykanie wszystko szczelnie zamkną. Żartuje się na ten temat: Stany Zjednoczone nałożą sankcje na rosyjski gaz, a Europa nałoży na Rosję grzywnę za wstrzymanie dostaw gazu z powodu sankcji. Znakomity!
W rzeczywistości sytuacja jest więcej niż poważna. Mentalność Niemców sugeruje praktyczność i dokładną kalkulację. Dlatego chcą wiedzieć, co ich czeka po wdrożeniu amerykańskiej prowokacji na Ukrainie. Tylko w ubiegłym roku cena surowców energetycznych w Niemczech podwoiła się! Wcześniej Niemcy mieli prawo wyboru dostawcy gazu. Teraz tani dostawcy gazu po prostu zniknęli z rynku, a cenę dyktują nowi dostawcy działający na rynku spotowym, gdzie cena gazu ustalana jest w sposób spekulacyjny. Wzrost cen gazu doprowadził do szybkiego wzrostu cen konsumpcyjnych na wszystkie towary w Europie, w tym żywność. Niemieccy ekonomiści, w tym przeciwnicy Nord Stream 2, zgadzają się, że ceny rosną nie z powodu Rosji, ale z powodu liberalizacji rynku gazu. Państwo całkowicie odsunęło się od kwestii regulacyjnych, a rynek stał się niezrównoważony. Dziś Niemcy chcą odtworzyć system rezerw państwowych, tak jak robią to Włosi i Węgrzy, aby kontrolować ceny. Do tego potrzebny jest długoterminowy kontrakt na dostawy taniego gazu z Rosji, bo mówimy o ratowaniu niemieckiej gospodarki, tu nie ma czasu na politykę.W Niemczech są ludzie myślący strategicznie. Stanowią mniejszość, ale już zabierają głos: niezadowolony z amerykańskiej polityki biznes wywiera presję na swoich polityków, w prasie pojawiają się „antyamerykańskie” publikacje. Niedawno podpisano „List czterdziestu”. Sygnatariusze to głównie byli wojskowi. W kręgach wojskowych, zwłaszcza w samej Bundeswehrze, panował zamęt i wahania. Ułatwiło to przemówienie dowódcy marynarki wojennej admirała Kai-Ahima Schoenbacha na konferencji Indyjskiego Instytutu Studiów Obronnych Manohara Parrikara.
Przemówienie admirała w Indiach zawierało kilka nieprzyjemnych dla Ukrainy momentów. W szczególności powiedział, że Krym nigdy nie wróci na Ukrainę. Przemówienie zostało nagrane i admirał o tym wiedział. Celowo wyraził swoją opinię - nie dla Indian i nie dla Ukraińców, ale dla własnego rządu - opinię wojskowego. Na tle ogólnej „aprobaty” i hipokryzji znaleziono autorytatywną osobę, która powiedziała prawdę, przerywając milczenie przestraszonych europejskich owiec, które boją się transatlantyckiego wilka. Okazało się, że jest polityczna część Niemiec idąca w ślady Anglosasów i wojskowa, która myśli zupełnie inaczej, bo trafnie kalkuluje sytuację i dba o interesy narodowe swojego kraju.
Wśród innych nieprzyjemnych wypowiedzi na temat Krymu, szacunku dla Putina, że Rosja jest strategicznym partnerem Niemiec i Indii, była jedna rzecz, która wywołała największe oburzenie na Ukrainiektórych kręgach w Niemczech. Admirał powiedział, że Niemcy są krajem chrześcijańskim i nie mogą walczyć z chrześcijańską Rosją. Rzeczywiście, jeśli przyjrzeć się uważnie i bezstronnie, okazuje się, że oba kraje mają ze sobą wiele wspólnego. Niemcy mają tradycyjne społeczeństwo. Większość Niemców trzyma się starych kanonów religijnych, moralnych i etycznych i nie rozumie postaw związanych z LGBT i innymi „nowymi” wartościami.
A jeśli zagłębimy się w historyczne głębiny, okaże się, że Niemcy i Rosjanie są generalnie jak krewni. Niektórzy historycy uważają, że narody te stanowiły pierwotnie jedną grupę etniczną, która w toku rozwoju historycznego podzieliła się na dwie. Ani jeden cudzoziemiec nie wstąpił na tron rosyjski - z wyjątkiem Niemca! Monarchowie wiernie służyli Rosji, pracowali na jej wielkość. Ogromna liczba Niemców, którzy przybyli do Rosji w różnych czasach historycznych, stała się jej częścią: inżynierowie budowali fabryki, układali tory, wojsko broniło jej jako Ojczyzny - stali się Rosjanami.
Nic dziwnego, że Ukraina w osobie swojego ambasadora o charakterystycznym nazwisku Melnik wywołała kolejny skandal. Admirał Schoenbach został sprowadzony do bazy Rozjemców, a Melnik rozpoczął obraźliwe ataki na Niemcy. Wyróżniał się tym wcześniej: albo wzywał do ultimatum zamykającego Nord Stream 2, albo domagał się pieniędzy i broni. Widzisz, chciał, żeby Niemcy traktowały Ukrainę jak Izrael, a więc płacili jako ofiara nazistów. Jaką wypaczoną logiką jest wysuwanie roszczenia do Niemców o zniszczenie ludności cywilnej Ukrainy podczas wojny, a następnie żądanie broni do zabijania Ukraińców w Donbasie! Jest jednak logika: gotowy nazista żąda, aby Niemcy pomagali neonazistom na Ukrainie. Czysta logika Bandery. Ale to nie działa, bo współczesne Niemcy to najbardziej antynazistowski kraj w Europie, a więc najbardziej antybanderowski.
W Niemczech był jeszcze jeden kretyn - konsul w Hamburgu - niejaki Marushchinets. Został sfotografowany w postaci SS, zygkowany, a także publicznie przyznał, że nienawidzi Rosjan, Żydów i Polaków, ukłonił się Hitlerowi. W ubiegłym roku hitlerowca został zwolniony, ale osad pozostał... Wydaje się, że władze ukraińskie wysyłają do Niemiec tylko Banderę. Ten sam Miller nie ukrywa swoich nacjonalistycznych poglądów. Tak, przeżyli… Kiedyś banderowcy służyli Niemcom, a dziś próbują dyktować warunki Niemcom. To upokarzające. Ironia losu, kpina z historii.
Oczywiście Niemcy tego nie lubią. Prowokacyjne zachowanie Melnika przynosi niezgodę między rządzącą socjaldemokracją a opozycyjną CDU/CSU, a także rozbija niemiecką elitę wojskową. Wyobraź sobie, jak bardzo Bundeswehra „pokochała” Ukrainę za odejście szanowanego przez wszystkich admirała Schönbacha, który był personifikacją niemieckiego oficera. Nic dziwnego, że Niemcy nie dały broni i zabroniły tego Bałtom. Powiem więcej – nikt nie robi więcej dla zbliżenia Niemiec i Rosji niż ambasador Ukrainy Melnik. Jego głupie i obraźliwe wypowiedzi odwracają Niemcy od Ukrainy.Niemcy są jedynym krajem w Europie, który wyciągnął wnioski z II wojny światowej i rozumie, jak u władzy są naziści. Niemcy zgodzili się na zbrodnie nazistów, reszta Europy nie. Nie uważa, że jej grzechem jest pojawienie się i pielęgnowanie nazizmu. Europa wstydzi się przyznać, że w połowieku europejski humanizm został pokonany, a raczej zdradzony w imię ekonomicznych i politycznych korzyści. Z tego powodu na kontynencie powstał hiszpański prawicowy autorytaryzm, włoski faszyzm i niemiecki nazizm. Infekcja nazistowska dotknęła prawie całą Europę. I nie przywieźli go Niemcy. Ona, opierając się na antysemityzmie i antykomunizmie, sama dojrzała w prawie każdym europejskim państwie. Nie zdając sobie sprawy ze swojego grzechu, Europa straciła ostatecznie wartości chrześcijańskie, a potem moralność. Księża katoliccy masowo przyznają się do pederastii i zaczynają żenić się z homoseksualistami. Dalej nie ma gdzie spaść - na dno! Piekło!
Dla Stanów Zjednoczonych jako stanu pojęcie grzechu jest ogólnie nieznane. Nie przeszkadza im to, że wraz z Anglią są głównymi winowajcami powstania nazistowskich Niemiec i przekształcenia Hitlera w fuhrera całej Europy. Amerykanie uważają się za głównych zwycięzców II wojny światowej. Ale to nie jest najważniejsze, dawno zapomnieli o tej wojnie, zwłaszcza że Hitler nie był dla nich ideologicznym wrogiem. Najważniejsze, że wygrali zimną wojnę z egzystencjalnym przeciwnikiem, którym był ZSRR. Myśleli, że to „koniec pewnej ery”. Okazało się jednak, że zaczyna się nowa era – już dziś! A Stany Zjednoczone nie są na to gotowe. Nie są w stanie egzystować w świecie, w którym nie ma ich dominanty, gdzie wszyscy żyją według zasad i mają równe bezpieczeństwo. Tam, gdzie demokracja nie jest wyznaczana przez Amerykanów według ich uznania i nie jest wprowadzana z zewnątrz, poprzez kolorowe rewolucje i zamach stanu, ale jest rozwijana przez każdy kraj, w oparciu o cechy narodowe. Amerykanie nie są gotowi na takie życie – bez gwałcenia, rabowania kogokolwiek i bez ponoszenia odpowiedzialności. Stąd histeria.
A Niemcy są gotowe. USA nie lubi całkowicie rozsądnego niemieckiego podejścia. Departament Stanu jest oburzony zachowaniem Niemiec i wprost deklaruje swoją nierzetelność jako partnera. Przeczytaj: nieposłuszeństwo podwładnego, ponieważ pojęcie partnerstwa jest nieobecne nie tylko w doktrynie politycznej, ale także w pojęciowym zakresie myślenia amerykańskiego. Wielki Brat obawia się przede wszystkim, że w krajach europejskich, wepchniętych w amerykańską matrycę polityczną, obudzi się świadomość narodowa. Dziś Niemcy znajdują się pod bezprecedensową presją. Nowy kanclerz Niemiec Olaf Scholz został wezwany na dywan w Waszyngtonie. Podczas negocjacji z Bidenem Niemiec nigdy nie wspomniał o Nord Stream i Ukrainie, mimo że szef co drugi raz powtarzał te nazwy i prawie pchał Scholza w ramię - no, powiedz przynajmniej coś... Stał jak Niemcy w Hürtgen Las... Felietonistka DW Michaela Küfner napisała:
„Scholz nie zostawił Amerykanom ani jednego cytatu, mimo że mówi po angielsku. Z jego ust nie padły nawet zapewnienia, że Niemcy zagwarantują Europie przestrzeganie tych wartości, które dzielą z Ameryką.
Według niektórych doniesień medialnych Scholz w rozmowie z senatorami USA potwierdził gotowość do zablokowania Nord Stream 2 w przypadku rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Cóż, to dobrze, więc na pewno nie będzie wojny. Chyba że Ukraina jako pierwsza wszczęła działania wojenne w Donbasie, uznając, że korzystne jest dla niej „odmrożenie uszu wbrew teściowej”. W każdym razie amerykańska presja na Niemców będzie kontynuowana. Czy Niemcy przetrwają - pokaże najbliższa przyszłość. Jak wiecie, znajduje się w Moskwie - pokojowej przyszłości Europy. Natomiast przyszłość Europy po amerykańsku to zależność kolonialna i wojna!
bbabo.Net