Rosja (bbabo.net), - Konferencja w Monachium jest bardzo pożądana, ale z powodu utraty obiektywizmu staje się klubem jednego punktu widzenia i przestaje być platformą dyskusyjną. Opinię tę podziela sekretarz prasowy prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow. Wyjaśnił, że w klubie można dyskutować o jednym punkcie widzenia, ale tylko z jego zwolennikami.
"Pod tym względem Klub Valdai jest dla nas o wiele bardziej atrakcyjny, gdzie różne punkty widzenia wciąż się ścierają, jak poprzednio. I mam nadzieję, że zawsze będą dokładnie inne, nawet diametralnie przeciwne punkty widzenia" - cytuje Pieskowa RIA Novosti.
Zaznaczył, że monachijskie przemówienie Prezydenta Federacji Rosyjskiej było rewolucyjne, jeśli chodzi o bezpośredniość przedstawiania palących problemów, z wizją przyszłości, choć wówczas nikt nie wyobrażał sobie, że do 2022 r. kraje ześlizgną się słownictwo zimnej wojny.
Rzeczywiście, wtedy w 2007 r. przemówienie to było dość rewolucyjne pod względem bezpośredniości przedstawienia palących problemów i pod względem bardzo spójnego, logicznego i skoncentrowanego przedstawienia światopoglądu strony rosyjskiej na problemy architektury nowożytnej. bezpieczeństwa i tych problemów, tych wyzwań, przed którymi wszyscy stajemy, aby czuć się w lepszej formie i z którymi trzeba się zmierzyć w najbliższej przyszłości i w perspektywie średnioterminowej” – powiedział Pieskow.
„Prawdopodobnie, kiedy Putin, zwracając się do gości konferencji, powiedział, że biorąc pod uwagę, że jest to konferencja, mogę sobie pozwolić na przemawianie bez nadmiernej grzeczności, bez rozpraszania się konwencjami dyplomatycznymi i okrągłością, miał to sens. Oczywiście nie wyobrażaliśmy sobie, że w 2022 roku, a raczej zaczęło się to kilka lat wcześniej, my tak naprawdę w retoryce - dyplomatycznej, międzynarodowej - prześlizgniemy się do słownika zimnej wojny - dodał sekretarz prasowy prezydenta.
Rzecznik Władimira Putina przypomniał, że w lutym 2007 roku na konferencji w Monachium rosyjski przywódca ostro skrytykował politykę zagraniczną USA i ideę jednobiegunowego porządku światowego. Następnie pojawiło się główne pytanie: dlaczego NATO zbliża się do granic Federacji Rosyjskiej? Minęło 15 lat, a sprawa jest nadal aktualna.
A w listopadzie ubiegłego roku na forum „Rosja woła!” szef państwa powiedział, że Sojusz Północnoatlantycki zmusił Moskwę do rozpoczęcia prac nad bronią naddźwiękową. Była to odpowiedź na rozmieszczenie broni strategicznej w Polsce i Rumunii. „To wszystko jest dla nas zagrożenie. To oczywisty fakt, oczywista rzecz” – podkreślił Putin. Przypomniał, że to nie Rosja, ale kraje Zachodu jako pierwsze wycofały się z układu ABM, a potem z pocisków średniego zasięgu.
„Proszę się na mnie nie gniewać” Przemówienie prezydenta Rosji na monachijskiej konferencji na temat polityki bezpieczeństwa. 10 lutego 2007
Władimir Putin: Dziękuję bardzo, droga pani kanclerz, panie Telchik, panie i panowie!
Jestem bardzo wdzięczny za zaproszenie na tak reprezentatywną konferencję, która zgromadziła polityków, wojskowych, przedsiębiorców i ekspertów z ponad 40 krajów świata.
Formuła konferencji daje mi możliwość uniknięcia „nadmiernej grzeczności” i konieczności mówienia okrągłymi, przyjemnymi, ale pustymi dyplomatycznymi frazesami. Formuła konferencji pozwala mi powiedzieć, co naprawdę myślę o problemach bezpieczeństwa międzynarodowego. A jeśli moje argumenty wydają się naszym kolegom zbyt polemicznie celne lub nietrafne, proszę, abyście się na mnie nie gniewali – to tylko konferencja. I mam nadzieję, że po dwóch, trzech minutach mojego wystąpienia pan Telchik nie zapali tam „czerwonego światła”.
Więc. Wiadomo, że problemy bezpieczeństwa międzynarodowego są znacznie szersze niż kwestie stabilności wojskowo-politycznej. Są to stabilność gospodarki światowej, przezwyciężanie ubóstwa, bezpieczeństwo ekonomiczne i rozwój dialogu między cywilizacjami.
Taki kompleksowy, niepodzielny charakter bezpieczeństwa wyraża się także w jego podstawowej zasadzie: „bezpieczeństwo każdego jest bezpieczeństwem wszystkich”. Jak powiedział Franklin Roosevelt w pierwszych dniach wybuchu II wojny światowej: „Gdzie pokój zostaje zerwany, wszędzie jest on zagrożony i zagrożony”. Te słowa są nadal aktualne. Świadczy o tym zresztą temat naszej konferencji, o którym tutaj piszemy: „Globalne kryzysy – globalna odpowiedzialność”.
Jeszcze dwie dekady temu świat był podzielony ideologicznie i gospodarczo, a jego bezpieczeństwo zapewniał ogromny potencjał strategiczny obu mocarstw. Globalna konfrontacja zepchnęła niezwykle dotkliwe kwestie gospodarcze i społeczne na margines stosunków międzynarodowych i agendy. I jak każda wojna, „zimna wojna” pozostawiła nam „niewybuchowe pociski”, mówiąc w przenośni. Mam na myśli ideologiczne stereotypy, podwójne standardy, inne wzorce myślenia blokowego. Świat jednobiegunowy, który został zaproponowany po zimnej wojnie, również się nie urzeczywistnił.Historia ludzkości zna oczywiście także okresy stanu jednobiegunowego i dążenia do dominacji nad światem. Co się nie wydarzyło w historii ludzkości. Czym jednak jest świat jednobiegunowy? Bez względu na to, jak ten termin jest ozdobiony, w praktyce oznacza on ostatecznie tylko jedno: jest to jedno centrum władzy, jedno centrum władzy, jedno centrum podejmowania decyzji.
To jest świat jednego pana, jednego władcy. A to jest ostatecznie destrukcyjne nie tylko dla każdego, kto znajduje się w ramach tego systemu, ale także dla samego suwerena, ponieważ niszczy go od środka. I to oczywiście nie ma nic wspólnego z demokracją. Bo demokracja, jak wiadomo, to władza większości, uwzględniająca interesy i opinie mniejszości.
Nawiasem mówiąc, Rosja, ciągle uczymy się demokracji. Ale ci, którzy nas uczą, z jakiegoś powodu tak naprawdę nie chcą się uczyć. Myślę, że dla współczesnego świata model jednobiegunowy jest nie do przyjęcia, ale wręcz niemożliwy.
I to nie tylko dlatego, że przy wyłącznym przywództwie we współczesnym – czyli we współczesnym świecie – ani zasoby militarno-polityczne, ani gospodarcze nie wystarczą. Ale jeszcze ważniejsze jest to, że sam model nie działa, ponieważ nie ma i nie może mieć moralnej podstawy współczesnej cywilizacji.
Jednocześnie wszystko, co dzieje się w dzisiejszym świecie, a dopiero zaczynamy o tym dyskutować, jest wynikiem prób wprowadzenia do spraw świata właśnie tego pojęcia - pojęcia jednobiegunowego świata.
A jaki jest wynik?
Jednostronne, często bezprawne działania nie rozwiązały ani jednego problemu. Co więcej, stały się generatorem nowych ludzkich tragedii i siedliskiem napięć. Oceń sam: nie mniej jest wojen, konfliktów lokalnych i regionalnych. Pan Telchik wspomniał o tym bardzo delikatnie. A ludzie w tych konfliktach umierają nie mniej, a nawet więcej niż wcześniej. Dużo więcej - dużo więcej!
Dziś jesteśmy świadkami niemal niepohamowanego, przesadnego użycia siły w sprawach międzynarodowych – siły militarnej – siły, która pogrąża świat w otchłani kolejnych konfliktów. W efekcie brakuje siły na kompleksowe rozwiązanie żadnego z nich. Ich rozwiązanie polityczne również staje się niemożliwe.
Obserwujemy rosnące lekceważenie podstawowych zasad prawa międzynarodowego. Co więcej, odrębne normy, tak, w rzeczywistości prawie cały system prawa jednego państwa, przede wszystkim oczywiście Stanów Zjednoczonych, przekroczył swoje granice we wszystkich dziedzinach: w gospodarce, w polityce i w sferze humanitarnej , jest narzucany innym państwom. Cóż, komu się to spodoba? Komu się to spodoba?
W stosunkach międzynarodowych coraz częściej pojawia się chęć rozwiązania tej czy innej sprawy w oparciu o tzw. celowość polityczną, opartą na aktualnej sytuacji politycznej. A to oczywiście jest niezwykle niebezpieczne. A to prowadzi do tego, że nikt już nie czuje się bezpiecznie. Chcę to podkreślić – nikt nie czuje się bezpiecznie! Ponieważ nikt nie może chować się za prawem międzynarodowym jak za kamiennym murem. Taka polityka jest oczywiście katalizatorem wyścigu zbrojeń.
Dominacja czynnika siły nieuchronnie podsyca pragnienie posiadania broni masowego rażenia w wielu krajach. Ponadto pojawiły się zasadniczo nowe zagrożenia, które były znane wcześniej, ale dziś nabierają charakteru globalnego, jak np. terroryzm.
Jestem przekonany, że osiągnęliśmy punkt zwrotny, kiedy musimy poważnie pomyśleć o całej architekturze globalnego bezpieczeństwa.
I tutaj musimy zacząć od poszukiwania rozsądnej równowagi pomiędzy interesami wszystkich podmiotów komunikacji międzynarodowej. Zwłaszcza teraz, kiedy „krajobraz międzynarodowy” zmienia się tak namacalnie i tak szybko – zmienia się dzięki dynamicznemu rozwojowi wielu państw i regionów.
Kanclerz federalny już o tym wspomniał. Tym samym łączny PKB Indii i Chin pod względem parytetu siły nabywczej jest już wyższy niż w Stanach Zjednoczonych. A liczony według tej samej zasady, PKB krajów BRIC – Brazylii, Rosji, Indii i Chin – przekracza łączny PKB Unii Europejskiej. A zdaniem ekspertów w dającej się przewidzieć perspektywie historycznej przepaść ta będzie się tylko powiększać.
Nie ma wątpliwości, że potencjał gospodarczy nowych światowych ośrodków wzrostu nieuchronnie zostanie przekształcony we wpływy polityczne i wzmocni wielobiegunowość.
W związku z tym poważnie wzrasta rola dyplomacji wielostronnej. Nie ma alternatywy dla otwartości, przejrzystości i przewidywalności w polityce, a użycie siły powinno być środkiem prawdziwie wyjątkowym, podobnie jak stosowanie kary śmierci w systemach prawnych niektórych państw.
Dziś wręcz przeciwnie, jesteśmy świadkami sytuacji, w których kraje, w których stosowanie kary śmierci jest zabronione nawet wobec morderców i innych przestępców – groźnych przestępców, mimo to łatwo biorą udział w operacjach wojskowych, które trudno nazwać legalnymi. Ale w tych konfliktach giną ludzie - setki, tysiące cywilów!Ale jednocześnie pojawia się pytanie: czy powinniśmy patrzeć obojętnie i bezwładnie na różne konflikty wewnętrzne w poszczególnych krajach, na działania autorytarnych reżimów, tyranów, na proliferację broni masowego rażenia? To było w istocie sednem pytania, które nasz szanowny kolega, pan Lieberman, postawił kanclerzowi federalnemu. Przecież dobrze zrozumiałem twoje pytanie (zwracając się do Liebermana)? I oczywiście to jest poważne pytanie! Czy możemy po prostu gapić się tępo na to, co się dzieje? Postaram się też odpowiedzieć na twoje pytanie. Oczywiście nie możemy patrzeć obojętnie. Oczywiście nie.
Ale czy mamy środki, by przeciwdziałać tym zagrożeniom? Oczywiście mieć. Wystarczy przypomnieć najnowszą historię. Przecież w naszym kraju nastąpiło pokojowe przejście do demokracji? W końcu nastąpiła pokojowa transformacja reżimu sowieckiego - pokojowa transformacja! A jaki tryb! Ile broni, w tym broni nuklearnej! Dlaczego teraz trzeba bombardować i strzelać przy każdej okazji? Czy naprawdę brakuje nam kultury politycznej, poszanowania wartości demokracji i prawa przy braku groźby wzajemnego zniszczenia?
Jestem przekonany, że jedynym mechanizmem podejmowania decyzji w sprawie użycia siły militarnej w ostateczności może być jedynie Karta Narodów Zjednoczonych. I w tym względzie albo nie zrozumiałem, co całkiem niedawno powiedział nasz kolega, minister obrony Włoch, albo wyraził się nieprecyzyjnie. W każdym razie słyszałem, że użycie siły można uznać za uzasadnione tylko wtedy, gdy decyzja jest podejmowana w NATO, w Unii Europejskiej lub w ONZ. Jeśli naprawdę tak myśli, to mamy z nim różne punkty widzenia. Albo się przesłyszałem. Użycie siły można uznać za uzasadnione tylko wtedy, gdy decyzja jest podejmowana na podstawie iw ramach ONZ. I ani NATO, ani Unia Europejska nie powinny zastąpić ONZ. A kiedy ONZ rzeczywiście zjednoczy siły społeczności międzynarodowej, które potrafią realnie reagować na wydarzenia w poszczególnych krajach, kiedy pozbędziemy się lekceważenia prawa międzynarodowego, sytuacja może się zmienić. W przeciwnym razie sytuacja tylko się zatrzyma i zwielokrotni liczbę poważnych błędów. Jednocześnie oczywiście konieczne jest zapewnienie, aby prawo międzynarodowe miało charakter uniwersalny zarówno w rozumieniu, jak i stosowaniu norm.
I nie wolno nam zapominać, że demokratyczny sposób działania w polityce z konieczności wiąże się z dyskusją i żmudnym podejmowaniem decyzji.
Panie i Panowie!
Potencjalne niebezpieczeństwo destabilizacji stosunków międzynarodowych wiąże się również z oczywistą stagnacją w obszarze rozbrojenia. Rosja opowiada się za wznowieniem dialogu w tej ważnej sprawie. Ważne jest zachowanie stabilności międzynarodowych ram prawnych dotyczących rozbrojenia, przy jednoczesnym zapewnieniu ciągłości procesu redukcji zbrojeń jądrowych.
Uzgodniliśmy ze Stanami Zjednoczonymi, że do 31 grudnia 2012 r. nasze potencjały nuklearne w strategicznych pojazdach dostawczych zostaną zredukowane do 1700-2200 głowic nuklearnych. Rosja zamierza ściśle wypełniać swoje zobowiązania. Mamy nadzieję, że nasi partnerzy również będą działać przejrzyście i nie odłożą, na wszelki wypadek, na „deszczowy dzień” dodatkowych kilkuset głowic nuklearnych. A jeśli dziś nowy Sekretarz Obrony Stanów Zjednoczonych zapowiada nam tutaj, że Stany Zjednoczone nie będą ukrywać tych dodatkowych opłat ani w magazynach, ani „pod poduszką” czy „pod kołdrą”, sugeruję, aby wszyscy wstali na powitanie. ten. To byłoby bardzo ważne stwierdzenie.
Rosja ściśle przestrzega i zamierza nadal przestrzegać Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej oraz wielostronnego reżimu kontroli technologii rakietowych. Zasady zawarte w tych dokumentach mają charakter uniwersalny.
W związku z tym chciałbym przypomnieć, że w latach 80. ZSRR i Stany Zjednoczone podpisały Traktat o likwidacji całej klasy pocisków średniego i krótkiego zasięgu, ale dokumentowi temu nie nadano charakteru uniwersalnego.
Dziś takie pociski ma już wiele krajów: Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna, Republika Korei, Indie, Iran, Pakistan i Izrael. Wiele innych państw świata opracowuje te systemy i planuje wprowadzić je do użytku. I tylko Stany Zjednoczone Ameryki i Rosja zobowiązują się nie tworzyć takich systemów uzbrojenia.
Jasne jest, że w tych warunkach jesteśmy zmuszeni myśleć o zapewnieniu własnego bezpieczeństwa.
Jednocześnie nie można pozwolić na pojawienie się nowej destabilizującej broni high-tech. Nie mówię o środkach zapobiegających nowym obszarom konfrontacji, zwłaszcza w kosmosie. Jak wiecie, Gwiezdne Wojny to już nie fikcja, ale rzeczywistość. W połowie lat 80. (ubiegłego stulecia) nasi amerykańscy partnerzy w praktyce przechwycili własnego satelitę.
Według Rosji militaryzacja kosmosu może wywołać konsekwencje nieprzewidywalne dla społeczności światowej – nie mniej niż początek ery nuklearnej. I wielokrotnie wymyślaliśmy inicjatywy mające na celu zapobieganie przedostawaniu się broni do kosmosu.Dziś pragnę poinformować, że przygotowaliśmy projekt Traktatu o zapobieganiu umieszczaniu broni w przestrzeni kosmicznej. W niedalekiej przyszłości zostanie wysłana do partnerów jako oficjalna propozycja. Popracujmy nad tym razem.
Nie możemy też nie być zaniepokojeni planami rozmieszczenia elementów systemu obrony przeciwrakietowej w Europie. Komu w tym przypadku potrzebna jest kolejna runda nieuchronnego wyścigu zbrojeń? Głęboko wątpię, że sami Europejczycy.
Żaden z tak zwanych „krajów problemowych” nie ma broni rakietowej, która naprawdę zagraża Europie, o zasięgu około 5-8 tysięcy kilometrów. A w dającej się przewidzieć przyszłości iw dającej się przewidzieć przyszłości - i nie pojawi się, a nawet się nie spodziewa. Tak, a hipotetyczne wystrzelenie np. rakiety północnokoreańskiej na terytorium USA przez Europę Zachodnią - to wyraźnie sprzeczne z prawami balistyki. Jak mówimy w Rosji, to jak „dotarcie prawą ręką do lewego ucha”.
A będąc tu, w Niemczech, nie mogę nie wspomnieć o kryzysowym stanie Traktatu o Konwencjonalnych Siłach Zbrojnych w Europie.
Zaadaptowany Traktat o konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie został podpisany w 1999 roku. Uwzględnił nową rzeczywistość geopolityczną - likwidację bloku warszawskiego. Od tego czasu minęło siedem lat, a tylko cztery państwa ratyfikowały ten dokument, w tym Federacja Rosyjska.
Państwa NATO otwarcie zapowiedziały, że nie ratyfikują traktatu, w tym postanowień o ograniczeniach flankowych (o rozmieszczeniu na flankach określonej liczby sił zbrojnych), dopóki Rosja nie wycofa swoich baz z Gruzji i Mołdawii. Nasze wojska są wycofywane z Gruzji, a nawet w przyspieszonym trybie. Rozwiązaliśmy te problemy z naszymi gruzińskimi kolegami i wszyscy o tym wiedzą. W Mołdawii pozostaje grupa 1500 żołnierzy, którzy pełnią funkcje pokojowe i strzegą składów amunicji pozostałych po ZSRR. I cały czas rozmawiamy na ten temat z panem Solaną, on zna nasze stanowisko. Jesteśmy gotowi do dalszej pracy w tym kierunku.
Ale co dzieje się w tym samym czasie? W tym samym czasie w Bułgarii i Rumunii pojawiają się tak zwane lekkie amerykańskie bazy wysunięte na pięć tysięcy bagnetów każda. Okazuje się, że NATO wypycha swoje zaawansowane siły do naszych granic państwowych, a my, ściśle przestrzegając Traktatu, w żaden sposób nie reagujemy na te działania.
Myślę, że to oczywiste, że proces rozszerzania NATO nie ma nic wspólnego z modernizacją samego sojuszu czy zapewnieniem bezpieczeństwa w Europie. Wręcz przeciwnie, jest to poważny czynnik prowokujący, który obniża poziom wzajemnego zaufania. I mamy słuszne prawo zapytać szczerze - przeciwko komu jest ta ekspansja? A co się stało z zapewnieniami zachodnich partnerów po rozwiązaniu Układu Warszawskiego? Gdzie są teraz te oświadczenia? Nikt ich nawet nie pamięta. Ale pozwólcie, że przypomnę tej publiczności, co zostało powiedziane. Chciałbym zacytować z przemówienia Sekretarza Generalnego NATO pana Wernera w Brukseli 17 maja 1990 roku. Następnie powiedział: „Sam fakt, że jesteśmy gotowi nie rozmieszczać wojsk NATO poza terytorium F, daje Związkowi Radzieckiemu solidne gwarancje bezpieczeństwa”. Gdzie są te gwarancje?
Kamienie i betonowe bloki muru berlińskiego od dawna są sprzedawane na pamiątki. Nie wolno nam jednak zapominać, że jego upadek był możliwy także dzięki historycznemu wyborowi, w tym naszemu narodowi - narodowi Rosji, wyborowi na rzecz demokracji i wolności, otwartości i szczeremu partnerstwu ze wszystkimi członkami wielkiej europejskiej rodziny.
Teraz starają się narzucić nam nowe linie podziału i mury – wprawdzie wirtualne, ale wciąż dzielące, przecinające nasz wspólny kontynent. Czy naprawdę trzeba będzie jeszcze lat i dekad, zmiany kilku pokoleń polityków, aby „zburzyć” i „rozebrać” te nowe mury?
Panie i Panowie!
Jednoznacznie opowiadamy się za wzmocnieniem reżimu nieproliferacji. Istniejące międzynarodowe ramy prawne umożliwiają tworzenie technologii produkcji paliwa jądrowego do jego pokojowego wykorzystania. A wiele krajów nie bez powodu chce stworzyć własną energetykę jądrową jako podstawę swojej niezależności energetycznej. Ale rozumiemy również, że te technologie można szybko przekształcić w materiały przeznaczone do broni.
Powoduje to poważne napięcie międzynarodowe. Żywym tego przykładem jest sytuacja z irańskim programem atomowym. Jeśli społeczność międzynarodowa nie znajdzie rozsądnego rozwiązania tego konfliktu interesów, światem nadal będą wstrząsać takie destabilizujące kryzysy, ponieważ jest więcej krajów progowych niż Iran, a ty i ja wiemy o tym. Będziemy stale stawiać czoła zagrożeniu proliferacją broni masowego rażenia.W zeszłym roku Rosja wystąpiła z inicjatywą utworzenia międzynarodowych centrów wzbogacania uranu. Jesteśmy otwarci na tworzenie takich centrów nie tylko w Rosji, ale także w innych krajach, w których pokojowa energia jądrowa istnieje na legalnych podstawach. Państwom pragnącym rozwijać energetykę jądrową można by zagwarantować otrzymywanie paliwa poprzez bezpośredni udział w pracach tych ośrodków, oczywiście pod ścisłą kontrolą MAEA.
Najnowsze inicjatywy prezydenta USA George'a W. Busha są również zgodne z propozycją rosyjską. Uważam, że Rosja i Stany Zjednoczone są obiektywnie iw równym stopniu zainteresowane zaostrzeniem reżimów nierozprzestrzeniania broni masowego rażenia i środków jej przenoszenia. To nasze kraje, będące liderami w zakresie potencjału nuklearnego i rakietowego, powinny również stać się liderami w opracowywaniu nowych, ostrzejszych środków w zakresie nieproliferacji. Rosja jest gotowa na taką pracę. Konsultujemy się z naszymi amerykańskimi przyjaciółmi.
Generalnie należałoby mówić o stworzeniu całego systemu dźwigni politycznych i bodźców ekonomicznych – bodźców, w ramach których państwa byłyby zainteresowane nie tworzeniem własnych mocy jądrowych w cyklu paliwowym, ale miałyby możliwość rozwoju energetyki jądrowej, wzmacniając swój potencjał energetyczny.
W związku z tym omówię bardziej szczegółowo międzynarodową współpracę energetyczną. Krótko o tym wspomniała również kanclerz federalna, ale poruszyła ten temat. W sektorze energetycznym Rosja jest zorientowana na tworzenie jednolitych zasad rynkowych i przejrzystych warunków dla wszystkich. Oczywiście cena nośników energii powinna być determinowana przez rynek, a nie przedmiotem politycznych spekulacji, presji ekonomicznej czy szantażu.
Jesteśmy otwarci na współpracę. Firmy zagraniczne uczestniczą w naszych największych projektach energetycznych. Według różnych szacunków do 26 proc. wydobycia ropy w Rosji – proszę o tę liczbę – do 26 proc. wydobycia ropy w Rosji przypada na kapitał zagraniczny. Spróbujcie, spróbujcie podać przykład tak szerokiej obecności rosyjskiego biznesu w kluczowych sektorach gospodarki krajów zachodnich. Nie ma takich przykładów! Nie ma takich przykładów.
Przypomnę również stosunek inwestycji przychodzących do Rosji i przychodzących z Rosji do innych krajów świata. Stosunek wynosi około piętnastu do jednego. Oto widoczny przykład otwartości i stabilności rosyjskiej gospodarki.
Bezpieczeństwo ekonomiczne to obszar, w którym wszyscy powinni przestrzegać tych samych zasad. Jesteśmy gotowi konkurować uczciwie.
W tym celu rosyjska gospodarka ma coraz więcej możliwości. Taką dynamikę obiektywnie oceniają eksperci i nasi zagraniczni partnerzy. Tym samym rating Rosji w OECD został ostatnio podwyższony: nasz kraj przesunął się z czwartej grupy ryzyka na trzecią. I chciałbym skorzystać z tej okazji dzisiaj w Monachium, aby podziękować naszym niemieckim kolegom za pomoc w podjęciu powyższej decyzji.
Dalej. Jak Państwo wiedzą, proces przystąpienia Rosji do WTO wszedł w ostatnią fazę. Zaznaczam, że w trakcie długich, trudnych negocjacji niejednokrotnie słyszeliśmy o wolności słowa, wolności handlu, równych szansach, ale z jakiegoś powodu wyłącznie – w odniesieniu do naszego rosyjskiego rynku.
I jest jeszcze jeden ważny temat, który bezpośrednio wpływa na globalne bezpieczeństwo. Dużo się dziś mówi o walce z ubóstwem. Co tak naprawdę się tutaj dzieje? Z jednej strony środki finansowe przeznaczane są na programy pomocy najbiedniejszym krajom – a czasem niemałe środki finansowe. Ale, szczerze mówiąc, i wiele osób tutaj również o tym wie, często - w ramach "rozwoju" przez same firmy krajów-darczyńców. Ale jednocześnie z drugiej strony dotacje w rolnictwie pozostają w krajach rozwiniętych, dostęp do wysokich technologii dla innych jest ograniczony.
I nazwijmy rzeczy po imieniu: okazuje się, że jedną ręką rozdziela się „pomoc charytatywną”, a drugą – konserwuje się nie tylko zacofanie gospodarcze, ale i zbiera się zysk. Rosnące napięcie społeczne w tak pogrążonych w kryzysie regionach nieuchronnie prowadzi do wzrostu radykalizmu, ekstremizmu, napędza terroryzm i lokalne konflikty. A jeśli dodatkowo wszystko to dzieje się, powiedzmy, na Bliskim Wschodzie w warunkach wzmożonego postrzegania świata zewnętrznego jako niesprawiedliwego, to istnieje ryzyko globalnej destabilizacji.
Oczywiście wiodące kraje świata muszą dostrzec to zagrożenie. A zatem zbudowanie bardziej demokratycznego, sprawiedliwego systemu stosunków gospodarczych na świecie - systemu, który daje każdemu szansę i szansę na rozwój.
Przemawiając na konferencji o bezpieczeństwie, panie i panowie, nie można pominąć milczeniem działalności Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Jak wiecie, została stworzona, aby uwzględnić wszystko – podkreślę to – wszystko, wszystkie aspekty bezpieczeństwa: wojskowo-polityczne, gospodarcze, humanitarne i ich wzajemne powiązania.Co widzimy dzisiaj w praktyce? Widzimy, że ta równowaga jest wyraźnie zaburzona. Starają się uczynić z OBWE wulgarny instrument zabezpieczenia interesów polityki zagranicznej jednego lub grupy krajów w stosunku do innych krajów. A biurokratyczny aparat OBWE, który nie ma absolutnie nic wspólnego z państwami założycielskimi, został „przyszyty” do tego zadania. Do tego zadania „dopasowano” procedury decyzyjne i wykorzystanie tzw. „organizacji pozarządowych”. Formalnie tak, niezależne, ale celowo finansowane, a więc kontrolowane.
Zgodnie z podstawowymi dokumentami, w sferze humanitarnej OBWE jest wzywana do udzielania państwom członkowskim, na ich wniosek, pomocy w przestrzeganiu międzynarodowych standardów praw człowieka. To ważne zadanie. Wspieramy ją. Ale to wcale nie oznacza ingerencji w sprawy wewnętrzne innych krajów, a tym bardziej narzucania tym państwom, jak powinny żyć i rozwijać się.
Jest oczywiste, że taka ingerencja nie przyczynia się do dojrzewania prawdziwie demokratycznych państw. I vice versa czyni je zależnymi, a przez to niestabilnymi politycznie i ekonomicznie.
Oczekujemy, że OBWE będzie kierować się swoimi doraźnymi zadaniami i budować relacje z suwerennymi państwami w oparciu o szacunek, zaufanie i przejrzystość.
Panie i Panowie!
Podsumowując, chciałbym zwrócić uwagę na następujące. Bardzo często, a ja osobiście bardzo często słyszę apele, by Rosja od naszych partnerów, w tym od partnerów europejskich, odgrywała coraz bardziej aktywną rolę w sprawach światowych.
W związku z tym chciałbym poczynić jedną małą uwagę. Nie trzeba nas do tego popychać i zachęcać. Rosja jest krajem o ponad tysiącletniej historii i prawie zawsze cieszyła się przywilejem prowadzenia niezależnej polityki zagranicznej.
Nie zmienimy dzisiaj tej tradycji. Jednocześnie wyraźnie widzimy, jak zmienił się świat, realistycznie oceniamy własne możliwości i własny potencjał. I oczywiście chcielibyśmy mieć też do czynienia z odpowiedzialnymi, a także niezależnymi partnerami, z którymi moglibyśmy wspólnie budować sprawiedliwy i demokratyczny porządek świata, zapewniający w nim bezpieczeństwo i dobrobyt nielicznych, ale dla wszystkich.
Dziękuję za uwagę.
bbabo.Net