Rosja (bbabo.net), - Osoba jest poważnie narażona na zarażenie się koronawirusem szczepu „omicron” poprzez kontakt z zarażonymi ludźmi, nawet jeśli noszą maski medyczne na twarzach. Decydującym czynnikiem jest tutaj odległość między uczestnikami rozmowy. Według firmy telewizyjnej i radiowej NHK, do takiego wniosku doszli eksperci z Instytutu Badawczego Riken w japońskim mieście Kobe.
Aby symulować sytuacje podczas swojej pracy, naukowcy wykorzystali wytrzymały komputer Fugaku. Jednocześnie wyszli z tego, że "omicron" ma półtora raza większą zaraźliwość w porównaniu do szczepu "delta".
Jak pokazały wyniki eksperymentu, prawdopodobieństwo infekcji szczepem „omicron” jest w rzeczywistości zredukowane do zera, jeśli komunikuje się w pomieszczeniu z zarażonym rozmówcą w odległości jednego metra przez nie więcej niż piętnaście minut i jest maska higieniczna na twarzy zarażonej osoby. W przypadku zmniejszenia dystansu między uczestnikami rozmowy o połowę, zagrożenie infekcją wzrasta do 14 proc.
Eksperci zwracają uwagę, że brak maski higienicznej u pacjenta z koronawirusem dramatycznie zwiększa szanse jego otoczenia na „złapanie” infekcji. Ryzyko infekcji poprzez kontakt z zarażoną osobą w odległości jednego metra wynosi około 60 proc. Zmniejszenie wskazanej odległości o połowę całkowicie pozbawia kogokolwiek możliwości pozostawienia takiej komunikacji zdrowej.
Eksperci zauważają, że podczas wydarzenia publicznego około 40 procent jego uczestników, którzy znajdują się obok zarażonej osoby w masce, otrzyma następnie pozytywne testy na COVID-19. Brak materiału ochronnego na twarzy zarażonego zwiększy tę liczbę do 50 procent.
Japońscy lekarze namawiają swoich rodaków, aby w kontaktach z innymi ludźmi uważali na zachowanie dystansu społecznego.
bbabo.Net