W nadmorskim porcie Zarubino, gdy tylko wstała na molo, zatonął statek „Aquanaut”. Film pokazuje, jak rybacy, po kolana w wodzie, w panice wychodzą z łapacza krabów. Słychać okrzyki: „Wynoś się z ładowni! Wynoś się! W ostatniej chwili kucharzowi cudem udaje się uciec. A statek tonie. Jak się później okazało, razem z głównym mechanikiem Igorem Sominem, który nie zdążył wydostać się z maszynowni.
Kapitan Evgeny Omelchenko jest teraz w szpitalu z ciężką hipotermią. O przyczynach tragedii rozmawialiśmy z prezesem Dalekowschodniego Stowarzyszenia Kapitanów Morskich Piotrem Osichanskim.
- Naoczni świadkowie twierdzą, że „Aquanaut” przy nabrzeżu nr 6 zatonął w ciągu kilku minut…
- Poinformowano, że statek rozładowuje ładunek, gdy nagle pojawiła się rolka. Tam nie może być dużo ładunku, dostają kraba. Statki o dobrej stabilności mogą przechylić się o 10 lub 15 stopni i nic im się nie stanie. Myślę, że wewnątrz statku, w ładowniach lub gdzie indziej była wolna powierzchnia - woda, która mogła dostać się przez jakieś zewnętrzne uszkodzenia. Możliwe, że w burcie statku pojawiło się pęknięcie. Mógł też powstać w jakimś zbiorniku (zbiornik na statkach, które są przeznaczone do transportu lub magazynowania ładunków płynnych – przyp. red.). A stamtąd woda weszła do ładowni.
Obejrzałem film o zatonięciu tego statku. Wszystko wydarzyło się bardzo szybko. „Aquanaut” stał na równym kilu i prawie na równym kilu wszedł pod wodę. Co oczywiście jest bardzo dziwne. Oznacza to, że dostało się do niego dużo wody. Statek zatonął nie z powodu utraty stateczności, ale z powodu utraty niezatapialnosci.
— Co można powiedzieć o krabopoławiaczu?
Ten statek ma 33 metry długości i 6 metrów szerokości. „Rybachok” jest w zaawansowanym wieku, został zbudowany w Japonii w 1980 roku, statek ma 42 lata. A takie statki z reguły mają wiele ran, w tym w kadłubie statku.
- Z jakiego powodu kadłub statku mógł zostać uszkodzony?
„Z powodu starzenia się lub jakiegoś dotyku. Korozja elementarna może prowadzić do problemów. Armatorzy obecnie nie monitorują szczególnie stanu swoich statków. Wydaje mi się, że prowadzenie takich statków do takiego wieku jest oczywiście na granicy przestępstwa.
W którym momencie mogło powstać pęknięcie?
- Mogło się zdarzyć, jak cumowali, mogli się gdzieś wepchnąć na molo. Można się przyzwyczaić gdzieś w lodzie. Chociaż teraz mamy dobrą sytuację lodową. Na przykład Zatoka Złotego Rogu jest całkowicie czysta. Ale Zatoka Amurska wciąż jest pokryta lodem.
Myślę, że w okolicach Zarubina jest też lód. Możliwe, że statek został uszkodzony podczas cumowania przez pola lodowe. A te uszkodzenia dotknęły już, gdy statek był zacumowany. Przyczyna stanie się wreszcie jasna po wyciągnięciu lub przynajmniej zbadaniu parowca.
14 rybakom udało się uciec. Wraz ze statkiem starszy inżynier zszedł na dno. W jednym z filmów, które pojawiły się w sieci, dwóch członków załogi statku skacze na pokład, ponownie zanurzając się w wodzie, aby uratować osobę pozostawioną w maszynowni. Jeden z nich krzyczy: „Dziadek tonie! Dziadek!" Rzucają linę z molo. Słychać okrzyki: „Wynoś się, wynoś się!”, „Wynoś się, pociągnij linę”. Nie mają czasu na uratowanie starszego mechanika. Sami prawie nie są ściągani na brzeg.
- Podobno starszy mechanik był "w samochodzie". I nie wykluczam, że woda mogła płynąć nie tylko do ładowni, ale i do maszynowni. W starym parowcu, jeśli woda dostanie się do przedziału, jest bardzo prawdopodobne, że rozprzestrzeni się na inne przedziały, ponieważ wodoszczelne grodzie już dawno przestały być wodoszczelne ze względu na starość, rdzę i korozję. Woda najprawdopodobniej pojawiła się w „samochodzie”. A starszy mechanik najwyraźniej włączył pompę i próbował ją wypompować. Będąc na dole, nie kontrolował sytuacji i dlatego pozostał na statku.
— W pobliżu było molo. Mogłoby być więcej ofiar, gdyby wszystko działo się na pełnym morzu.
„Przy tej prędkości nie wiem, czy mieliby czas na wodowanie łodzi lub tratw? Widziałem, że na moście mieli tratwy. Mogli je upuścić. Pogoda teraz w Primorye nie jest sztormowa, spokojna. Myślę, że na czystej wodzie nie mogło się stać nic strasznego. Na molo wydarzyła się straszna rzecz. A to oczywiście wstyd.
- Co może zagrozić kapitanowi i armatorowi?
„Nie sądzę, żeby była jakaś bezpośrednia wina kapitana. Gdyby szli po lodzie, nie mógł przelecieć nad lodową kry. To przy założeniu, że przeszli przez pola lodowe i tam zostali uszkodzeni. Jeżeli okaże się, że kadłub statku był w złym stanie, to więcej jest winy armatora.W żegludze obowiązuje żelazna zasada: po każdym, nawet małym rejsie lodowym, kiedy trzeba przebić się przez lód, należy zamówić przegląd nurkowy. Niech eksperci przyjrzą się kadłubowi i grupie sterowniczej statku, aby sprawdzić, czy stery są wygięte. Z aktu inspekcji nurkowej wyraźnie widać, czy coś się stało, czy nie. Wszyscy są spokojni, można dalej pływać. Lub, jeśli to konieczne, dokonaj napraw. To nie tyle troska kapitana, ile armatora.
Ale inspekcja nurkowa kosztuje. Wniosek o inspekcję musi oczywiście uzgodnić z armatorem kapitan. (Jednocześnie przedstawiciel armatora stwierdził, że w lecie 2021 r. na statku Akvanavt prowadzono remonty z przeglądem dokowym. Nie było uwag do stanu technicznego konstrukcji kadłuba statku. Nie zgłoszono żadnych awarii w raport przed rejsem o gotowości statku - Aut.).
Jak często zdarzają się takie incydenty?
„Takie smutne historie zdarzają się co roku. Dotyczy to zwłaszcza starych łodzi rybackich.
Wiadomo, że na pokładzie Aquanauta znajdowało się około 18 ton paliwa. Po awarii wokół statku rozciągnięto wysięgniki. Według prokuratury transportowej udało się uniknąć wycieku paliwa. Trwa dochodzenie w sprawie śmierci osoby.
bbabo.Net