Bbabo NET

Kultura Wiadomości

Lepkie półsłodkie

W dniach zwątpienia, w dniach bolesnej medytacji mocniej zamykam okna i włączam Irinę Allegrovę na pełnych obrotach.

Tej wiosny znów mnie uratowała. W głębi niekończącej się blokady, po kilku miesiącach spędzonych w zamknięciu, podczas biegania, zacząłem słuchać Borderline Zemfiry. Zemfira jęknęła - a ja jęknąłem z nią; całe życie było rozkładem i daremnością, nie było nadziei. Na "Liście" załamałem się; Wśród błotnistych kałuż przejrzałem opcje Spotify, które mogłyby stworzyć antidotum. Zaproponował mi "Złodzieja" Allegrovę - i słońce wzeszło. Biegałam w starych bluzach po zniszczonym berlińskim Humboldthain parku – zamiast paradować po promenadzie w pięknym płaszczu, jak robiła to Nicole Kidman w Undoing. Nie spotkałem Go, grypa się nie skończyła - nawet szczepionka jeszcze nie została dostarczona - ale nikt nie umarł, a ja biegałem i głośno chichotałem z radości za czyjąś ciotkę, która nie widziała nic kryminalnego w bujaniu mój ciasno zakryty biust u boku jakiegoś młodszego porucznika i pozbawi go snu i zaniemówienia.

W tym momencie zdałem sobie sprawę, że nie chcę być Zemfirochką, ale chciałem być Irochką. Do diabła z niespokojnym oczekiwaniem łask od natury. Ira nie kamla "czekaj na mnie-ah-ah-ah" - Ira szczerze przyznaje: "Czekałem, czekałem na ciebie, a potem wziąłem i odjechałem". Ira nie powie "nadużycie", Ira powie: "ty o *** l?" - i jest szansa, że ​​zostanie usłyszana lepiej niż Zemfirochka. Zemfirochka boi się spalenia żywcem - a Ira pali całe swoje życie, płonie legginsami w panterkę i nic jej nie robi. Irochka gra głupca, kosi, kocha różnych idiotów, porzuca ich, wraca do nich; Irochka szczerze stara się zrozumieć siebie i czasami smuci się, gdy jej się to nie udaje, ale inni interesują ją o wiele bardziej, a po chwili znów wraca na parkiet i mruga do mężczyzn swoimi grubo zarysowanymi oczami. Cześć Andrzeju!

Ira to coś więcej niż zły smak, niż lepki półsłodki w bufecie Oktyabrsky Big Concert Hall. Irochka to zabawne i lekkomyślne przejęcie władzy, karnawałowy zboczeniec i witalność. Wywraca każdą kolizję na lewą stronę, z jej cyckami; żyje w ciągłym eksperymencie na sobie. Allegrova to próba dochodzenia praw dojrzałej kobiety, która widziała różne poglądy do własnego szumu, a komu się to nie podoba, bądź trudny i płacz przy oknie, to zależy od Ciebie. W tym sensie jej piosenki są zaskakująco feministyczne: w kraju pełnym samotnych kobiet w średnim wieku Allegrova ośmiela się twierdzić, że nawet na emeryturze można flirtować, byłoby pragnienie. I że cyrkonie są takie piękne.

W chwilach zwierzęcej powagi Irochka jest niezastąpiona; wypompowuje mnie z burzy cytokin dzięki odporności Sankt Petersburga na wszystkie żywe istoty. Z nią możesz zrobić wszystko, tak jak trzydzieści lat temu można było odwiedzić sąsiada daczy Vichki: zlizać krem ​​​​z miski, nigdy nie wyłączać telewizora, przyklejać fałszywych paznokci, rysować śpiewniki i dzwonić do chłopca z równoległej klasy o pierwszej w rano oddychać do telefonu. Tak naprawdę nie pozwolono mi się przyjaźnić z Vichką - z definicji mojej babci była „petaushnitsą”. Ale okazuje się, że właśnie takiego przyjaciela brakowało mi przez całe życie: w ósmej klasie Irochka oczywiście wiedziała, skąd wziąć szminkę matki i buty starszej siostry, żeby pójść do tawerny. Po pięćdziesiątce wie, który turecki hotel ma najlepsze leżaki (i oczywiście najdelikatniejszych masażystów). I to ona, Irochka, po cichu gotuje mi duże kakao z piankami, gdy abonent jest znowu chwilowo niedostępny. Ira, co ja bym bez ciebie zrobił w mojej bibliotece, w kurzu książek i mękach autorefleksji! Cieszę się, że cię mam. A co tu jest kryminalne?

Inne teksty o życiu osobistym

Lepkie półsłodkie