Bbabo NET

Wiadomości

Bangladesz — przerażający horror ocalałych z Jhalakathi

Bangladesz (bbabo.net), — Osnuty resztkowym dymem i silnym zapachem spalenizny, pokład MV Abhijan-10 jest zaśmiecony resztkami ubrań, toreb i butów.

Gdy zwęglony statek unosi się nad brzegiem rzeki Sugandha, kobieta desperacko grzebie w gruzach w poszukiwaniu swojego bagażu.

W środku jest jej dowód osobisty, trochę ubrań i 65 000 Tk w gotówce, mówi. Przebudzona na widok piekielnego płomienia w środku nocy, była zajęta bezpieczeństwem swojego syna, gdy zeskoczyła ze statku.

Opowiadając przerażenie, gdy płomienie podpłynęły bliżej, powiedziała: „Zasnęłam [kiedy wybuchł pożar]. Rozległ się głośny hałas. Mój 13-latek leżał obok mnie, a ja go obudziłem”.

„To wysoki chłopiec, ale udało mi się go stamtąd wyciągnąć”.

Panika przeniknęła powietrze, gdy pasażerowie wokół niej wskoczyli do rzeki.

Gdy stawką było ich życie, wyskoczenie za burtę wydawało się być najbardziej oczywistym wyjściem dla kobiety i jej syna.

Ale był problem. „Mój chłopak nie umie pływać. Nie mogłem więc skakać. Mój syn by nie przeżył, więc jaki byłby sens mojego przetrwania?”

Wszelka nadzieja na ucieczkę z płonącego statku wkrótce zaczęła zanikać dla tubylca z Barguny. Pewna, że ​​to już koniec, ogarnął ją strach, gdy przygotowywała się do pożegnania z synem. Odmawialiśmy nasze modlitwy, trzymając dziecko w ramionach. Pomyśleliśmy, że już nigdy się nie zobaczymy. Mój syn pocałował mnie i powiedział: „Mamo, nie przeżyję bez Ciebie”.

W końcu kobieta i jej syn przeżyli, by opowiedzieć historię przerażającej zimowej nocy nad rzeką Sugandha.

„Gdy prąd ciągnął łódkę w kierunku brzegu, drzewa na brzegu rzeki stały się widoczne. Powiedziałem mojemu chłopcu, aby poszedł wzdłuż koryta rzeki, aby zaczepić się o każde drzewo, które może znaleźć, aby dostać się w bezpieczne miejsce”.

„Skoczył, a ja poszłam za nim. Nie wiem, czy zanurzyłam się na pięć lub tyle, ile w wodzie, zanim nagle wypłynęłam na powierzchnię. Szybko popłynęłam w kierunku mojego syna i złapałam go”.

Chociaż kobieta i jej syn przeżyli, wielu innych zginęło. Ratownicy odzyskali 37 ciał do piątkowego popołudnia. Co najmniej 72 inne osoby przebywają obecnie w szpitalu z różnymi urazami, głównie ranami oparzeniowymi.

Start był w drodze do Barguny z Dhaki, gdy doszło do katastrofy. Statki wypływające ze stolicy do południowych dzielnic w czwartki są zazwyczaj bardziej zatłoczone niż w inne dni. Abhijan-10 też był pełen ludzi, którzy chcieli spędzić weekend z najbliższymi.

Według BIWTA, na pokładzie startu do Barguny, kiedy opuszczał Dhakę, znajdowało się około 400 pasażerów. Jednak niektórzy ocaleni twierdzą, że było około 800 do 1000 pasażerów.

Większość pasażerów podczas snu była owinięta w ciepłe ubrania. Zamknięto również drzwi do trzykondygnacyjnych kabin startowych. Tuż po 3 nad ranem nagła eksplozja towarzyszyła szalejącemu pożarowi, który pochłonął każdy zakątek wyrzutni.

Gdy statek zakotwiczył na brzegu rzeki w rejonie Diakul w Jhalakathi Sadar Upazila, straż pożarna wpadła na miejsce zdarzenia i rozpoczęła akcję ratunkową.

Piętnaście oddziałów strażaków oswoiło pożar około godziny 5:20 przy pomocy Straży Przybrzeżnej, policji i lokalnych wolontariuszy.

Abdur Rahim to kolejny pasażer, któremu udało się przetrwać mękę. Był na pokładzie, gdy nagle usłyszał głośny dźwięk. Z tyłu łodzi zaczął buchać dym i po kilku chwilach cały statek stanął w płomieniach, powiedział.

Rahim w przypływie paniki zeskoczył z pokładu i został uratowany przez miejscowych biorących udział w akcji ratunkowej. Po otrzymaniu ciepłych ubrań Rahim został przewieziony do miasta Jhalakathi przez trawler.

Wśród rannych 70 trafiło do szpitala Sher-e-Bangla Medical College w Barishal. Wielu z nich miało rany oparzeniowe, ale szpitalny oddział oparzeń jest obecnie zamknięty, powiedział dyrektor HM Saiful Islam.

Sześćdziesiąt siedem osób jest leczonych na oddziale chirurgicznym, podczas gdy pozostali zostali wysłani do Dhaki w stanie krytycznym.

Bangladesz — przerażający horror ocalałych z Jhalakathi