Bbabo NET

Społeczeństwo Wiadomości

Na wojennej ścieżce

Sindh CM Murad Ali Shah musiał zmęczyć się tym samym starym spacerkiem po kłócącej się alei, kiedy próbował swoich sił w innym rodzaju chaosu. Kłopoty były tym, o co prosił, a kłopoty na pewno dostał. Podniesienie sztandaru separatystów – to też bez powstrzymywania się od ciosów – to nie lada wyczyn. Bo w żadnym wypadku takie rozmowy nie mogą być ignorowane jako dysfunkcyjny taniec w upale chwili. Wybór podsycania płomieni osławionej polaryzacji słabo odbija się na politycznej sprytu przywódców PPP, ponieważ on również powinien był pamiętać o jego słowach, zwłaszcza w grudniowym bluesie. W końcu czas jest wszystkim.

Minister federalny Fawad Chaudhry, który lubi nadawać typowo wrogie fale z rycerzem partii w Sindh, natychmiast oddał strzał. Po co rzucać za każdym razem te same groźby, zażartował. A biorąc pod uwagę częstotliwość, z jaką urzędujący premier szturmuje niedźwiedzia demokracji, jego złość ma uzasadnienie. Wyczuwając poważne następstwa tak gwałtownej wymiany, obóz w Bilawal uznał, że lepiej zrobić wielki spektakl ze swojego patriotyzmu. To, że musiał żartować sobie z niefortunnej gadki o wiarygodności partii politycznej, żeby przybić swoją flagą, mówi wiele o wszystkim, co jest nie tak z naszymi politycznymi korytarzami. Trzecia co do wielkości potęga polityczna tego kraju musiała wykrzyczeć światu, że zawsze podnosiła hasło Pakistanu Zindabad, by omijać niebezpieczną falę. Najprawdopodobniej dlatego, że był trochę zbyt świadomy tego, w jaki sposób gra się w ghaddar. Nasza krucha demokracja nie wyszła jeszcze z cienia szarad „India ka Yaar”. Pamiętajcie, kiedy mocarstwa oczerniały nikogo innego, jak siostrę naszego ojca założyciela jako „zagranicznego agenta”. Na nasze wielkie nieszczęście wciąż jesteśmy uwięzieni w tych samych brudnych ruchomych piaskach. Ponieważ najgorsze paranoje w kraju nadal utrzymują swój samoprzenikający cykl, fenomenalnie łatwo jest nazwać kogoś wrogiem państwa. Bardzo potrzebnym zabezpieczeniem przed powszechną władzą rozdawania świadectw patriotyzmu tu, tam i wszędzie jest trzymanie się właściwej linii.

Chociaż nie mogłoby być większej potrzeby wyrwania się z tych destrukcyjnych skłonności, równie ważne jest, aby ci, którzy zasiadają na szczytach władzy, zdali sobie sprawę ze swoich wielkich obowiązków. Dyskurs zapalny może być modny, ale sparingowe drogi rzadko prowadzą do Syjonu. *

Na wojennej ścieżce