Bbabo NET

Sport Wiadomości

Marka majteczek jako nazwa. Jak MKOl zawiesił saneczkarza na igrzyskach w Soczi

Księżniczka wybrana

20 listopada 2009 w Calgary luger Bruno Banani przygotowywał się do historii: rozpoczął walkę o bilet na igrzyska olimpijskie w Vancouver i status pierwszego mieszkańca Tonga na Zimowych Igrzyskach. Banani musiał tylko dotrzeć do końca toru i nie spaść z sań. Ale w rzeczywistości stawka była znacznie wyższa.

Profesjonalna kariera saneczkarska zaczyna się w wieku 10 lub 12 lat, 21-letni Banani po raz pierwszy wyjechał na tor 9 miesięcy przed startem w Calgary, kiedy po raz pierwszy zobaczył śnieg. Profesjonaliści w tym sporcie dokonują 200 prób rocznie, a rówieśnicy Polinezyjczyka biorą udział w ponad 2000 wyścigach. Dla Bruno wyścig w Kanadzie był jednym z pierwszych na torze męskim.

Historia Banani, opisana na stronie Międzynarodowej Federacji Luge, stała się prawdziwym odkryciem dla scenarzystów. W końcu 21-letni syn zbieracza kokosów pojechał na igrzyska olimpijskie na polecenie księżniczki. Pilolev Tuita, siostra panującego króla Tonga, podziwiała księcia Monako Alberta II: człowiek ten rozwinął bobsleje w swoim kraju i pięć razy pojechał na igrzyska olimpijskie jako uczestnik.

Księżniczka w 2008 roku przeprowadziła casting do roli pierwszego saneczkarza z Tonga. Każdy z kandydatów musiał zdać test: zjechać z niewielkiego wzgórza na zaimprowizowanych sankach z kołami. „Nic skomplikowanego. Może 10-20 km/h” – cytował Banani przez ESPN.

W efekcie zwyciężył Bruno Banani, który zaangażował się w tę przygodę z chęci pomocy finansowej ojcu i matce, którzy chorowali na raka krwi. Wkrótce został zaproszony do treningu z niemiecką drużyną saneczkarską, jedną z najlepszych na świecie. Przygotowanie rozpoczęło się od trzytygodniowego kursu w Altenbergu pod okiem trenerki Isabelle Barczyńskiej, która do tego czasu była już dobrze zaznajomiona z Banani.

To Barczyński wybrał zwycięzcę. Przeprowadziła wywiady z każdym z kandydatów. Według trenera wielu kandydatów szczerze odpowiedziało na pytanie o swoje cele: chcieli pojechać do Europy za darmo. Ze wszystkich wyróżniał się Banani, który jako dziecko marzył o grze w rugby. Powiedział, że jest podekscytowany nowym wyzwaniem i chce nosić barwy swojego kraju na światowej scenie.

Barczyński przyznał, że nie mogła się oprzeć takiej odpowiedzi. „Jest pokorny. Nie idzie na początek kolejki i nie krzyczy: „Spójrz na mnie, oto jestem” – powiedziała. „Po prostu stał i słuchał przez cały czas. Było jasne, że próbował się uczyć. Był doskonały”.

Niemiecki specjalista rozpoczął treningi od 11. zakrętu toru z 17, czyli od poziomu 10-latków. Tydzień później Bruno zaczął już z oceną dla juniorów. „Chciałem szybkości” – przyznał Banani.

Barczyński zaznaczył, że „nie był zły”. „Po około jednym lub dwóch tygodniach zaczęliśmy od szczytu kursu” – powiedziała.

Do kwietnia 2009 roku władze Tonga utworzyły lokalną federację saneczkową, która została przyjęta do MKOl, dzięki czemu Banani rozpoczął treningi pod skrzydłami Międzynarodowej Federacji Luge. A sportowiec był sponsorowany przez markę bielizny, której nazwa „niesamowicie” zbiegła się z imieniem saneczkarza Bruno Banani.

W maju Bruno Banani wypuścił linię bielizny z atletą, saniami, jego autografem i podpisami „Coconut Power” i „Be Hot”. Sam Banani odbył jeszcze kilka trzytygodniowych kursów – na torze ze sztucznym lodem w Königz, a także w Lillehammer i Sigulda. Dotarł do poziomu startów kobiet i przygotowywał się do swojego oficjalnego debiutu w Calgary na torze męskim.

Bruno Banani na Igrzyskach Olimpijskich w Soczi (fot. Julian Finney/Getty Images) Głównym sprawdzianem podczas treningu był przyjazd na Międzynarodowy Tydzień Treningowy w Whistler - w tym czasie przyszły tor Igrzysk w Vancouver. To tutaj w dniu otwarcia igrzysk, z powodu błędu w budowie toru, rozbił się na śmierć gruziński sanktuarium Nodar Kumaritashvili. Ale Bruno powoli ukończył wyścig bez żadnego błędu.

Aby zakwalifikować się do Igrzysk Olimpijskich, Banany musiał się zakwalifikować: zdobyć pięć punktów w pięciu Pucharach Świata. Jeden punkt jest przyznawany, jeśli zawodnik dotrze do mety bez wypadnięcia z sań, niezależnie od czasu. W rezultacie Bruno zabrakło tylko jednego punktu, aby zapisać się do historii: podczas ostatniego wyścigu mocno przyspieszył i spadł z sań, doznawszy wstrząsu mózgu.

Jak tongański saneczkarz wkurzył MKOl

Historia doczekała się nieoczekiwanej kontynuacji w listopadzie 2011 roku. Banani nadal angażował się w saneczkarstwo, a podczas Mistrzostw Świata w Whistler korespondent Vancouver Sun zapytał, dlaczego strona castingowa księżnej Tonga pod zdjęciem Bruno Bananiego ma inną nazwę. Sanochnik i jego zespół zaprzeczyli zarzutom.Z kolei Spiegel opublikował śledztwo, z którego wynikało, że luger Bruno Banani był projektem europejskiego oddziału agencji marketingowej Makai z Lipska. Okazało się, że w 2008 roku dyrektor firmy Matthias Ile i trenerka Isabelle Barschinski na zlecenie rodziny królewskiej przeprowadzili casting w Tonga, na którym wyłoniono dwóch kandydatów: byłego wojskowego Taniela Tufugu i studentkę informatyki Fuahea Semi. Szybko okazało się, że szkolenie sportowców kosztuje dużo pieniędzy, a kraju na to nie stać, a kandydatka została sama - Fuahea Semi.

Seven potrzebował pieniędzy na swoją karierę sportową. W Niemczech Ile przedstawił przyszłego olimpijczyka zarządowi firmy produkującej bieliznę Bruno Banani. W rezultacie Semi zmienił nazwisko za radą marketerów i za zgodą rodziców.

„Nasza agencja była wtedy dość młoda. Chcieliśmy tylko udowodnić, że myślimy nieszablonowo - powiedział Ile. - A Bruno Banani promuje bieliznę nieszablonowo. Jako pierwsi wysłali bieliznę w kosmos”.

Teraz saneczkarz z Tonga za każdym razem musiał przedstawiać się jako Bruno Banani. A na jego sprzęcie powinien być oznaczony Banani. „To wszystko było częścią umowy. Nie sądziłem, że to takie ważne ”- przyznał sportowiec.

Po nieudanej selekcji na Igrzyska w Vancouver, Bruno chciał się wycofać z przygody, ponieważ wierzył, że zawiódł wszystkich, którzy na niego postawili - od rodziny królewskiej, kraju i sponsorów, po rodzinę. Ponadto jego matka zmarła już na raka.

Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl), kierowany przez Thomasa Bacha, zrobił wszystko, aby uniemożliwić Banani udział w Igrzyskach 2014, ponieważ naruszono zasadę nr 40 Karty Olimpijskiej: zabrania ona sportowcom pojawiania się w reklamach firm spoza basenu sponsorów olimpijskich. Zgodnie z przepisami, MKOl ustala okres przed i po każdych Igrzyskach, kiedy sportowiec może pracować tylko ze sponsorami olimpijskimi.

„Naprawdę uważam, że to perwersyjny pomysł marketingowy, jest bez smaku” – powiedział w 2013 roku wiceprezes MKOl Thomas Bach.

Ale zasada numer 40 nie mówi ani słowa o zakazie zmiany nazwy. W związku z tym MKOl nie mógł w żaden sposób wpłynąć na sytuację. „Jestem byłym sportowcem i szanuję Igrzyska Olimpijskie, ale znaleźliśmy lukę” – powiedział ESPN Ile. „Wpadliśmy na pomysł, aby zmienić jego imię ze względu na atrakcyjność marketingową”.

Po krytyce ze strony MKOl Banani został zainteresowany przez Międzynarodową Federację Luge i szereg innych organizacji. W rezultacie Bach musiał przyznać, że jeśli Banani dostałby prawo do udziału w igrzyskach w Soczi, to MKOl nie mógł nic zrobić.

Banani zakwalifikował się na Mistrzostwa Świata w Saneczkarstwie w 2011 roku. W sezonie 2011/12 na Mistrzostwach Ameryki-Pacyfiku w ramach Pucharu Świata w Calgary niespodziewanie zdobył brązowe medale dla specjalistów. A w grudniu 2013 roku sportowiec spełnił kryteria selekcji na Igrzyska 2014 w Soczi.

Bruno Banani był nosicielem flagi reprezentacji Tonga na Igrzyskach Olimpijskich w Soczi. (Zdjęcie: Quinn Rooney/Getty Images) Pięć lat po rozpoczęciu treningu były uczeń w końcu postawił na swoim i został pierwszym sportowcem z Tonga, który wziął udział w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich. Bruno Banani zajął 32. miejsce na 39, ale spełnił marzenie całego kraju.

Według Bruno nie wiedział, że będzie zaangażowany w kampanię reklamową, a jedynie realizował swoje marzenie o obronie barw flagi na arenie sportowej. Jednocześnie Barshchinski zauważył, że nawet na castingu wszystkim powiedziano o potrzebie zmiany nazwiska, a po tym nie odszedł ani jeden uczestnik.

Siostra Bruno zauważyła, że ​​„rodzina nie zwracała uwagi na ten szum.” „Nie obchodziła nas historia z bielizną” – powiedziała Atela. „Ważne było, aby mój brat miał talent, który umożliwi mu udział w igrzyskach olimpijskich”.

Marka majteczek jako nazwa. Jak MKOl zawiesił saneczkarza na igrzyskach w Soczi