Bbabo NET

Społeczeństwo Wiadomości

Rosja - Na granicy Grigoriewka nie oczekuje się wojny, ale siew

Rosja (bbabo.net), - Od zachodnich obrzeży Rostowa nad Donem do granicy, za którą zaczynają się ziemie DRL, jest tylko 140 kilometrów. Nie ma granicy jako takiej: pola jednego kraju zlewają się z polami innego, nie różniąc się od siebie. Po obu stronach nieznośnie pachnie wiosną i jest pełne uczucie, jak ziemia oddycha pod już uporczywymi promieniami słońca. Tak samo nie do odróżnienia są ludzie żyjący po obu stronach granicy, a ich zmartwienia, a nawet problemy, które mają, są takie same.

W słońcu przed sklepem o przytulnej nazwie „Brownie” spokojnie rozmawia dwóch mężczyzn. Spokojnie mi mówi, że będzie „stop” – to znaczy, że nie ma już drogi, a „Uvaga” po ukraińsku – „Uwaga!” znaczy. A więc zna tu każdy krzak, zna każdy guzek – tyle ścieżek kiedyś się skrzyżowało. „Idziesz do sąsiada? Idź! – kończy z satysfakcją. Cała nasza trójka kieruje tam wzrok na ciemniejącą nić leśnego pasa na tle błękitnego nieba i szerokiej, ale zupełnie pustej autostrady. Dawno, dawno temu ładowano na nią całe autobusy do Doniecka - po kiełbasę, pyszne słodycze i manufakturę. Taka zabawna zmieniarka.

Wioski i zagrody wzdłuż granicy są jak groch wśród pól. Ale wybrałam starą dobrą Grigorievkę, bo byłam tu w 2014 roku, kiedy zyskała niespodziewaną sławę. Następnie Grigorievka trafiła na szczyt wiadomości, informując, że miejscowa mieszkanka Irina Sokolova poprosiła o dołączenie do farmy na Ukrainę. Przyszliśmy też sprawdzić informacje, które okazały się czystą fałszywką, chociaż to słowo wtedy nie istniało. Na farmie nie było Iriny Sokolovej, tak jak pokazane na filmie domy kryte strzechą. Nawet DK wcale nie jest domem kultury Grigoriewa, a wszyscy mieszkańcy wtedy tylko się śmiali: wymyślą to!

Oni również są dziś w nastroju do histerii wojskowej.

- Nie martwimy się dzisiaj wojną - co to za wojna! A bez niej farmy są puste, pozostaje nasz ostatni apel – to dzieci lat 80-tych. Wszyscy młodsi - szukaj przetok w miastach. W końcu nie znajdziesz tu pracy ani po tej stronie, ani po drugiej. Naszym zadaniem jest oranie i sianie. To sprawia, że ​​wpadasz w większą panikę. Czekamy na sezon siewu - czeka ziemia i ludzie.

Ołeksandr Szewczenko – „Mam nawet ukraińskie nazwisko!” podkreślił, że początkowo pracował jako operator maszyn, a 1 kwietnia będzie obchodził rocznicę bezrobocia. Ale nie chce nigdzie wyjeżdżać: „Jestem tutaj, moi dziadkowie i moi pradziadkowie kłamią, a niedawno pochowałem ojca, nie opuszczę ich ani mojej ziemi”. Utrzymują ogród i gospodarstwo domowe z żoną i jakby na potwierdzenie, na ulicę wylewają się kaczki.

Wcisnąłem się do Brownie, sklep z narzędziami okazał się niespodziewanie zatłoczony, aż trzech kupujących, a ostatni ściśle powiedział: „Odległość to półtora metra”. Śledziłem mężczyzn, którzy kupili artystyczne radio.

- Wszyscy ludzie są braćmi - powiedział kupujący. - Tutaj jesteś rozsądną osobą, która atakuje gdzie? Mieszkali razem przez całe życie, był jeden kraj i wielu ludzi nadal tak uważa. W końcu połowa wioski ma po drugiej stronie swatkę, ojca chrzestnego, kolegów z klasy.

Sprzedawczyni Lyubov Chuprina pochodzi z Ługańska, mieszkała tam od 1964 roku. W 2014 roku wróciła do Grigorievki – nie, nie z powodu wydarzeń wojennych; jej mąż zmarł i postanowił wrócić do domu ojca. W Ługańsku pracowała w przedsiębiorstwie przemysłu lekkiego, które według niej nadal działa.

Sklep, jak mówią, jest pełen domu. Wada jest tylko jedna: miejsce w oknach. Jest tu wszystko, od słodyczy, które z braku miejsca wiszą w koszu tuż pod sufitem, po radio pierwszej marki, które teraz wraca do trendu.

- Wszystko u nas w porządku, wszystko w porządku. Rosja zawsze była silnym krajem. A tam, za obecnym kordonem, są też ludzie. A każdy chce żyć w pokoju, mówi Luba.

Jeśli w Moskwie jest obszar trzech stacji, to w Grigorievce - obszar trzech sklepów. Możesz kupić wszystko w jednym miejscu. Sklep spożywczy ma te same trzydzieści rodzajów lodów, co w centrum Rostowa. W sumie na wszystkich pięciuset mieszkańców gospodarstwa. Jak powiedział sprzedawca Ludmiła, ludność nie kupuje niczego na przyszłość. Bez soli, bez zapałek, bez płatków. Bo stosunek do plotek o wojnie jest taki sam jak do Iriny Sokolovej.

Na ścianie sklepu jest reklama. Władze graniczne FSB Rosji informują, że „Jeśli skontaktowała się z Tobą nieznana (podejrzana) osoba, która próbuje dowiedzieć się, gdziemi jest granica państwowa lub pyta, jak dostać się na Ukrainę… możesz zadzwonić . . ”. Musimy oddać hołd czujności Grigoriewitów. Samochód straży granicznej przyjechał szybko. Uprzejmie sprawdziliśmy dokumenty korespondenta przyjezdnego i poprosiliśmy go, aby nie kręcił wideo.

Instytucje społeczne gospodarstwa skoncentrowane są w dużym dwupiętrowym Domu Kultury. Rolę wójta pełni inspektor osady wiejskiej Tatiana Derkaczewa. Poczta poinformowała, że ​​w ramach prenumeraty przywieziono na farmę 28 egzemplarzy „Rosyjskiej Gazety” dla weteranów i dwa kolejne. A sama bibliotekarka Elena Levchenko pochodziła z Charcyzska w obwodzie donieckim. Przeprowadziłem się tutaj, a w DRL pozostali moi bliscy - moja siostra, moja matka.- Dzwoniłem wczoraj. Wiesz, jak zwykle: jak zdrowie, jak tam dzieci, ogród. Nie rozmawiamy o polityce - mamy swoje własne sprawy. I od dawna zastanawiamy się, gdzie jest prawda, a gdzie propaganda. Wszystkie działają, a w mieście wszystko jest jak zwykle, sklepy i przychodnie są otwarte. Wszystko jak zwykle.

Wszystko w Grigorievce wydawało mi się duże: dom kultury, sklepy i boisko do piłki nożnej w pobliżu szkoły. Biorąc pod uwagę opustoszałe ulice, robiły wrażenie. Starzy ludzie mówią, że ta wieś była kiedyś duża. A może do góry nogami?

A miejscowa świątynia jest równie majestatyczna i przestronna. Piękny, przebudowany w 1904 roku. Ojciec Sergiusz był pierwszym, który mnie spotkał.

- W moich kazaniach oczywiście mówię: Pan stworzył wszystkich ludzi, kocha nas wszystkich, ale z jakiegoś powodu traktujemy siebie nawzajem z wrogością. Jesteśmy pojedynczym narodem, aw Rosji nigdy nie było podziału na Rosjan i Ukraińców. Czy każdy z nas może wpływać na politykę? Najważniejszą rzeczą jest zmiana siebie. Nawet Serafin z Sarowa powiedział: „Zmień siebie, a świat wokół ciebie się zmieni”, musisz być milszy i kochać się nawzajem”.

Tak powiedział ojciec Sergiusz i wydawało mi się to lepsze niż jakiekolwiek posłowie.

Rosja - Na granicy Grigoriewka nie oczekuje się wojny, ale siew